Jeśli po świętach czujecie się źle, to możecie zastosować metody oczyszczające, a do wyboru macie ich szerokie spektrum. Można cały dzień pić tylko wodę (pijąc ją wydalimy z siebie jej nadmiar wraz z toksynami), inni robią sobie dzień owocowy (tu uwaga, bo owoce zawierają cukry, więc proponowałbym dzień owocowo warzywny, w którym owoce jemy do godz. 16 a po niej warzywa z niskim indeksem glikemicznym, dobrym pomysłem będą brokuły, pomidory i inne bogate w potas, który pomoże usunąć nadmiar wody w organizmie).



Jeśli natomiast odczuwacie potrzebę głębszego oczyszczenia, można zastosować 3 dni kuracji oczyszczającej:
W pierwszym dniu jemy tylko kapustę kiszoną i pijemy wodę mineralną – taki zabieg odciąży żołądek, usprawnia trawienie poprzez zawarty w kapuście błonnik, działa moczopędnie ze względu na potas, przez co pomaga organizmowi pozbyć się toksyn, zawiera też cenne witaminy.
Drugiego dnia jemy tylko ziemniaki (gotowane) i pijemy wodę mineralną. Ziemniaki zawierają sporo błonnika, który wspomaga trawienie.
W trzecim dniu jemy owoce (z wyjątkiem bananów) i warzywa, oraz pijemy wodę mineralną. One także wspomogą trawienie, a to dzięki zawartości błonnika, oraz dostarczą witamin niezbędnych dla naszego organizmu.



Dwa razy testowałem tę kurację na sobie i zapewniam, że działa. Jest to dobry sposób na rozpoczęcie racjonalnego żywienia od czwartego dnia.
Jeszcze innym pomysłem na oczyszczanie organizmu może być spożywanie produktów fermentacji mlecznej, takich jak kefir czy też jogurt naturalny.
Do Was należy decyzja, co zrobicie, jednak pamiętajcie, jeśli ciężko trenujecie , to róbcie to z głową, Możecie wtedy zadbać o posiłki okołotreningowe, by nie stracić efektów trenignu, a resztę dnia poświęcić oczyszczaniu.

W nawiązaniu do oczyszczania, a przy tym redukcji wagi, czy aby na pewno warto mieć jak najmniej? Otóż nie, pisze o tym też Matt Fitzgerald w książce pt. Waga startowa. Nie koniecznie jak najniższa waga jest najlepsza. Każdy ma swoją wagę, przy której będzie miał najlepsze osiągi. Ktoś może mieć grube kości, a wtedy przy bardzo niskiej wadze będzie miał za mało mięśni, by napędzić system, lub albo i zbyt mało tłuszczu, w którym ukryte są cenne witaminy oraz rezerwy energetyczne.
Z własnego doświadczenia wiem, że waga najniższa nie jest najlepsza, nie udało mi się jednak wciąż ustalić, jaka byłaby najlepsza. Waga w zaprzyjaźnionym klubie sportowym podaje jakąś jej wartość, ale do takich pomiarów podchodzę z dystansem.

fot. Przemek Zawada


Ostatnio pojawił się artykuł opisujący dzień Mai Włoszczowskiej, będącej w trakcie przygotowań do sezonu. Był tam duży fragment o Jej odżywianiu się w tym czasie. Maja powiedziała, że bardzo pilnuje węglowodanów, szczególnie w późniejszej fazie dnia mimo, że jest grudzień, bo trzeba redukować tkankę tłuszczową. Z mojego punktu widzenia, patrząc na nią (wychudzona) podejście to jest niezdrowe. Tłuszcz jest potrzebny, w przypadku jego braku mogą zaburzyć się cykle hormonalne u kobiet.
Czy aby na pewno redukcja wychodzi Jej na dobre? Maja ma wyniki, ale może byłaby lepsza, gdyby nabrała trochę ciała?

Wprawdzie nie jestem kobietą, ale wiem po sobie, że zbyt mało nie znaczy dobrze, moje wyniki badań pozostawiają trochę do życzenia.
Dlatego też każdy musi sam określić swoją wagę startową.