Źródło: Dorota "Czarna" Juranek
20 Apr 2012 15:22
tagi:
żywienie w sporcie, dietetyka w sporcie, Anita Bean, Loren Cordain, Joe Frie, paleodieta
Kilka miesięcy temu do naszych księgarń trafiła bardzo interesująca książka dotycząca dietetyki oraz żywienia w sporcie wytrzymałościowym. Pozycja Matta Fitzgeralda „Waga startowa” to bezsprzecznie obowiązkowa lektura każdego szanującego się kolarza. Zresztą opinię o niej mogliście już przeczytać na naszym portalu.
Zanim jednak ta książka stanęła na mojej półce, postanowiłam przypomnieć sobie istniejące już na rynku ciekawe pozycje związane z tą tematyką. Pierwszą na nich była propozycja Anity Bean „Żywienie w sporcie – kompletny przewodnik”. Druga w kolejce czekała „Paleodieta dla sportowców” L. Cordaina oraz J. Friela.
Książka Anity Bean, jak sama nazwa wskazuje, to swego rodzaju biblia odżywiania. W łatwy
i przystępny sposób opisane są tu wszystkie ważniejsze zagadnienia dotyczące żywienia sportowców. Autorka zaczyna od zupełnych podstaw i tłumaczy, na czym polegają przemiany energetyczne w organizmie. Kto nie uważał na biologii w liceum, ten przypomni sobie
z pewnością nazwy ATP, ADP, glikoliza, lipoliza etc. Jednocześnie dowiemy się, że tak znienawidzony przez nas sportowców kwas mlekowy może także dostarczać nam energii. Gdy już przebrniemy przez energetykę organizmu, będziemy mieli okazję przypomnieć sobie co nieco o składnikach odżywczych. Na kolejnych stronach przedstawione są fakty
i ciekawostki dotyczące białek, węglowodanów, tłuszczy, witamin i minerałów.
A gdy już i to przerobimy, zaczyna się najlepsze z najlepszego, czyli co, jak i gdzie?
Myślę, że właśnie dla tych fragmentów każdy powinien sięgnąć po tę książkę.
Jeśli nie wiesz, co, jak i ile jeść przed, w trakcie oraz po treningu, na pewno tutaj znajdziesz odpowiedź. Przy okazji będzie można wypróbować kilka przepysznych przepisów na dania
i napoje o odpowiednim indeksie glikemicznym i zawartości cukrów. Jeśli masz problemy ze zrzuceniem kilku nadprogramowych kilogramów, również tu znajdziesz na to najlepszy sposób. Dowiesz się, że tłuszcze nie są takie złe, jak je malują, a zdecydowanie bardziej może zaszkodzić nadmiar węglowodanów. Autorka w swojej książce nie zapomniała także
o kobietach, młodych sportowcach oraz wegetarianach. Wszystkim tym grupom poświęcono po rozdziale.
Dobrym zakończeniem i podsumowaniem wiedzy zawartej w książce jest ostatni rozdział,
w którym każdy jest w stanie sam stworzyć swój osobisty program odżywiania. Dla kogoś, kto nie ma możliwości skorzystania z rad dietetyka, przy odrobinie chęci, ta książka jest idealną receptą na zdrową i zbilansowaną dietę.
Drugą książką należącą do kanonu lektur świadomego kolarza jest publikacja autorstwa
L. Cordaina i J. Friela „Paleodieta dla sportowców”.
To pozycja jest mniej skondensowana i mniej naszpikowana podstawowymi informacjami. Przedstawia już jedno określone podejście do diety, podczas gdy we wcześniejszej książce świadomy czytelnik sam mógł ocenić co lepsze i co wybiera.
Cordain i Friel w swojej publikacji przedstawiają dość kontrowersyjny system odżywiania. Opisują dietę ludzi pierwotnych, która oparta była przede wszystkim na chudym białku zwierzęcym z małym dodatkiem węglowodanów, pochodzących głównie z warzyw i owoców. Jak wiadomo dla sportowca wytrzymałościowego tego typu menu zupełnie nie zda egzaminu, dlatego autorzy modyfikują oryginalną paleodietę na potrzeby sportowców wytrzymałościowych. I tu paleodieta staje się bardzo ciekawym rozwiązaniem.
Dla tych, którzy wolą konkrety, w książce znajdzie się też wiele przydatnych informacji.
Przykład – odżywianie przed treningiem:
- jedz 200-300 kcal na każdą godzinę przed startem. Jeśli ostatni posiłek jesz dwie godziny przed startem powinieneś zjeść od 400 do 600 kcal. Jest to zależne od wagi ciała.
- jedz węglowodany z małą ilością białek – aminokwasów rozgałęzionych BCAA.
- im dłuższy czas dzieli cię od startu tym niższy indeks glikemiczny powinny mieś spożywane posiłki.
- nie jedz dużo błonnika, może źle wpływać na twój żołądek.
- dostarcz organizmowi odpowiednią ilość płynów. Około 400-600 ml płynu na godzinę przed startem.
Mam nadzieję, że opisując te dwie pozycje rozjaśniłam nieco sprawę, osobom zastanawiającym się nad kupnem którejś z tych książek. Nie ulega wątpliwości, że ich zakup to bardzo dobra inwestycja w siebie. Mając je na półce wiele razy wracam do konkretnych rozdziałów i zagadnień, by poza trenowaniem zadbać jednocześnie o drugi podstawowy filar naszej formy – odpowiednią i zbilansowaną dietę.