Źródło: Wiola Piątek
16 Mar 2013 17:53
tagi:
Gomola, Chorwacja, Motovun, zgrupowanie
Całą zimę kolarz amator marzy o wiośnie i o tym, by móc wyjechać na świeże powietrze, zamiast wylewać siódme poty na trenażerze. Marzenia te mogą się ziścić szybciej, jeśli podejmie się decyzję o wyjeździe na zgrupowanie treningowe w cieplejsze rejony Europy. Kilkanaście osób z naszego teamu postanowiło wykorzystać tę okazję i wybraliśmy się do Chorwacji.
Rok temu naszą bazą wypadową była nadmorska miejscowość Brsec. Tym razem, jako cel obraliśmy Motovun. Jest to niewielka miejscowość położona w głębi Istrii, w malowniczej okolicy. Widok rozpościera się z niej na okoliczne wzgórza, które przyszło nam pokonywać podczas codziennych treningów. Część spośród nas postawiła na trening krótszy, a bardziej intensywny, pozostali postanowili spędzić w Motovunie 2 tygodnie, by pozwolić swojemu organizmowi na powolną adaptację do pozycji na rowerze i kolejnych obciążeń treningowych.
Przez pierwsze trzy dni Istria uraczyła nas słoneczną pogodą i wszyscy spragnieni po zimie kręcenia, pognali na swoich rumakach, by zdobywać kolejne podjazdy. Pierwszym celem dla większości z nas był Poreč. Później każdy wyznaczał sobie inne cele do zdobycia i dystanse do pokonania, w zależności od swoich możliwości oraz planów treningowych. Po tych trzech dniach nastała środa, która dla większości z nas była dniem regeneracji, a pogoda sprzyjała tej regeneracji, czyli... popsuła się. Tylko nieliczni w ten deszczowy dzień wybrali się na rower, okazując charta ducha i udowadniając, że pogoda dla kolarza jest zawsze... raz lepsza, raz gorsza. Kolejne dni, fragmentami mgliste, fragmentami słoneczne, pozwalały na realizację założonych planów oraz podziwianie pięknych chorwackich widoków.
W niedzielę część grupy udała się w drogę powrotną do Polski, a pozostali godnie ich reprezentowali podczas treningów. Między innymi odwiedziliśmy malownicze miasteczko Rovinj, położone niedaleko Kanału Limskiego. Przekroczyliśmy również granice trzech krajów (Chorwacja, Słowenia, Włochy) przy okazji jednego z treningów, którego celem był Triest, popłynęliśmy promem na wyspę Cres, a także widziano nas w Umag, Novigradzie, Poreciu, Pazinie i w innych okolicznych miejscowościach, które pozwalają zaznać nadmorskiego klimatu i podziwiać piękne widoki.
Wartym wspomnienia jest jedno wydarzenie, które przynajmniej dla damskiej części uczestników zgrupowania było bardzo dużym i miłym zaskoczeniem. Nasi mężczyźni stanęli na wysokości zadania i ósmego marca, z okazji święta kobiet, przygotowali dla nas przepyszny poczęstunek oraz kwiaty. Spotkanie przerodziło się w wspólną imprezę do późnego wieczora. Serdecznie chłopakom dziękujemy za pamięć i włożony wysiłek. Było naprawdę super!
Można by zliczyć wspólnie przejechane kilometry, czas spędzony na siodełkach, sumę przewyższeń, czy też zrzucone kilogramy. Te liczby na pewno były by niemałe... tylko po co? Przecież to nie dla statystyk byliśmy na tym zgrupowaniu, ten wspólnie spędzony czas, to nie tylko znakomity trening przed sezonem, ale także integracja wewnątrz grupy, długie rozmowy, nie tylko o kolarstwie. Takie bliższe poznanie koleżanek i kolegów z teamu jest równie ważne, jak i pozostałe elementy przygotowań do sezonu. Jeśli zastanawiacie się, czy takie zgrupowania mają sens, i czy kiedyś się na podobne wybrać, to odpowiedź znajdziecie powyżej.
Zapraszam także do
galerii zdjęć ze zgrupowania.